poniedziałek, 13 lipca 2009

Skąd w ludziach tyle jadu?


Piekarnia. Ekspedientka, bardzo zwinnie i z uśmiechem, pomimo upału, piątku i długiej kolejki, obsługuje klientów. Zazwyczaj słyszy: „zwykły, krojony”… Ten klient był jednak inny: „poproszę chleb”. Na pytanie, bardzo uprzejmie zadane „Czy kroimy chlebek?” usłyszała zirytowany głos: „czy to jakiś konkurs? Ja już powiedziałem co ja chcę. Jeśli pani nie dosłyszała, to powtórzę. Poproszę chleb.” Ekspedienta, nie tracąc cierpliwości, uprzejmie:
-tak proszę pana, zapytałam jedynie, czy ten chleb życzy pan sobie pokrojony, czy też nie.

Klient chyba tylko czekał, aż wyprowadzi ekspedientkę z równowagi, widząc swoją porażkę ciągnął dalej, jeszcze gorszym tonem, wzbudzając zainteresowanie wszystkich w pomieszczeniu.
- proszę pani, czy ja nie mówię po Polsku? Czy ja się źle wysławiam? Czy ma mnie pani za idiotę?!
- Nie proszę pana. Po prostu jestem uprzejma. Trochę uprzejmości w życiu nie zaszkodzi, czego i panu życzę… Bardzo proszę, oto pański chleb. Miłego dnia.
Klient nie odpuścił, zaczął mówić coś jeszcze, został jednak zakrzyczany przez pozostałych klientów i niemal wygoniony z piekarni.

Podziwiam kobietę, która zachowała tyle zimnej krwi, która nadal z uśmiechem obsługuje klientów miłych i niemiłych. Zupełnie natomiast nie rozumiem skąd w niektórych ludziach bierze się tyle jadu… Zdaję sobie sprawę, że ten człowiek mógł po prostu odreagowywać jakieś złe zdarzenie. Tylko dlaczego na innym człowieku? Dlaczego niektórzy ludzie widzą wszystko w ciemnych barwach, dlaczego już nie potrafią dostrzegać dobra, zarażać innych uśmiechem, zauważać swojej zgorzkniałości?

Tak mocno, jak potrafimy kochać, tak mocno potrafimy też zadawać ból. Niestety idąc tym śladem: im mocniej kogoś kochamy, tym mocniej możemy go zranić. Tak jakby miłość i nienawiść będąc swoim lustrzanym odbiciem, były odbiciem ściśle zależnym. Im głębsza miłość, tym głębsza rana. Ten klient na szczęście nic tej kobiety nie obchodził, dlatego jedynie ją zadrasnął.

Czy jednak nie można by oddzielić tych, sprzężonych tak silnie ze sobą, skrajnych uczuć? Czyż nie możemy znaleźć sobie innego ujścia złych emocji? To niestety tak trudne, jak walka z niesłusznym, wewnętrznym poczuciem winy.

A jednak: możliwe. Wiem. Na szczęście.


Fot. Tomek Dąbrowski