wtorek, 25 listopada 2008

banalnie ważne


Życie jest zbyt krótkie i zbyt ważne, by tracić w nim czas na sprawy nieistotne. Nie ma sensu angażować się w pewne sprawy, na które nie możemy mieć wpływu. Po co zagłębiać się lub próbować łagodzić konflikty międzyludzkie? Całego świata nie zbawimy przez wpychanie nosa w ogień.. a uzyskać możemy jedynie przypalony nos… Być może ci ludzie tego właśnie od życia potrzebują, karmią się konfliktami obrzucając wzajemnie jadem. Pokazujmy światu, że można inaczej żyć. Cieszyć się życiem czerpiąc radość z rzeczy na pozór nieistotnych. To nie znieczulica. Unikając mieszania się w konflikty a tym samym nie narażając się na przegraną i frustrację zyskać można spokój, a co za tym idzie, otwartość na przyjmowanie pozytywnych sygnałów, jakie świat nam wysyła. Dużo ważniejszy może okazać się lekko kołyszący na wietrze ostatni jesienny listek … niż zamach na czyjeś życie. Ten pierwszy powoduje bowiem uśmiech i przywołuje miłe wspomnienia, może też dzięki nam zarażać ludzi dobrym nastrojem… ten drugi zaś budzi wyłącznie złe emocje i po prostu odpycha.

Sztuką jest wyłowić sprawy istotne w natłoku pozornie ważnych ;)

środa, 19 listopada 2008

Starannie układane kłody pod własne nogi....


Żyję tak, by móc zawsze spojrzeć spokojnie w lustro i z czystym sumieniem się do siebie uśmiechnąć... To bardzo dobra zasada. Powoduje harmonię. Wewnętrzny spokój. Ale czy zawsze? Jakież to czasem trudne. A gdyby tak przeciwstawić się sobie? Powiedzieć to, co bardzo chcę wyrazić mimo, że coś mnie przed tym powstrzymuje? Cisnąć w cholerę konwenanse? Wypowiedzieć, wykrzyczeć, oznajmić całemu światu to, co zatrzymało się gdzieś na filtrze wewnętrznych zasad, wstydu i systemu wartości? Przecież sama sobie te zasady narzucam, mam więc jedyna prawo do ich zmiany. Dlaczego więc? Wewnętrzny krzyk rozpaczy. Ucieczka.

Czy da się uciec przed sobą?

wtorek, 18 listopada 2008

maski


Ukrywamy się za maską obojętności. Wkraczamy w obłudny świat pozorów i kłamstw. Jakże łatwo stracić wtedy orientację. Błądzimy w zasłonie dymnej własnych mylnych sygnałów nie wiedząc już gdzie jest granica między zwodzeniem innych a okłamywaniem samego siebie. Jak daleko można się posunąć? Jak tej granicy nie przekroczyć? Przekraczamy ją bardzo często chowając gdzieś na dnie optymizmu wiarę, nie dopuszczając jej jednak do głosu....

A wszystko po to, żeby pozornie, według własnego przekonania, wyjść z twarzą.
Nie robimy pewnych gestów by nikt nie zauważył, że chcemy je robić.
Każda chęć wykonania kroku powoduje paraliż... Co chcemy przez to osiągnąć? Zmylić wroga? Nie. To nie wróg. Na opinii wroga nam nie zależy. Dlaczego zatem taka przepaść dzieli tę wiedzę od realizacji? Strach. Strach przed odrzuceniem, ośmieszeniem. Ale czy strach przed drugim człowiekiem? Chyba nie. Raczej przed sobą samym... Obawiamy się, że to nas złamie, że nie podźwigniemy porażki, że okażemy się słabi i nie będziemy umieli się z tym pogodzić. Dlatego wolimy siedzieć w tej mgle i karmić się własnymi wizjami. Tak jest łatwiej. Trwamy zawieszeni w próżni, żeby móc jeszcze trochę pielęgnować w sobie tą ułudę. Boimy się, że wraz z wyjściem z zasłony dymnej pękną jak bańka mydlana piękne wizje. Gdzie się podziała nadzieja?

Jakże trudno odnaleźć wewnętrzną siłę na sprostanie samemu sobie...

cała prawda o...


Znalazłam, przeczytałam i oczom nie wierzyłam. Zaskakuje mnie jak celnie można trafić z takim opisem, nie jest to w końcu charakterystyka zbyt uniwersalna...

Nic dodać nic ująć:

"Magdalena Twoim celem jest życie na wysokich obrotach. Jesteś bardzo wrażliwa i subtelna, wyczulona na najdrobniejsze powiewy romantyczności i drgnienia serca, a zarazem pełna temperamentu i witalności, drapieżności i zmysłowego uroku. I nie masz najmniejszego zamiaru rezygnować z żadnej ze stron swej osobowości! Dyplomacja i umiłowanie spokoju nie wykluczają przecież życiowego sprytu i analitycznego spojrzenia na rzeczywistość. Zamiłowanie do rzeczy idealnych, np. poezji, muzyki czy filozofii, można pogodzić z zainteresowaniem sprawami codziennymi - rywalizacją, pieniędzmi i chłopcami (dla których sprostanie Ci jest nie lada wyzwaniem). Starasz się wykorzystać wszystkie swoje możliwości i żyć pełnią życia, nie szufladkując go. Nie znosisz stałych obowiązków i rygorów; buntujesz się przeciw ograniczaniu swobody; często reagujesz nerwowo i impulsywnie. Gdy jednak się uspokoisz, można z Tobą przedyskutować nawet najtrudniejsze i kłopotliwe sprawy: Jesteś dziewczyną niezwykle aktywną, żywo zainteresowaną wszystkim, co Cię otacza, poddającą się urokowi świata przyrody i literatury. Ponieważ wyróżniasz się bystrym i wnikliwym umysłem, wykazujesz czasem skłonność do przewodzenia innym i do narzucania im swojej woli. Robisz to jednak z dużym wyczuciem i wdziękiem, dzięki czemu nikogo do siebie nie zrażasz, a raczej zdobywasz przyjaciół. Lubisz wypełniać postawione przed Tobą zadania, pod warunkiem że sposób wykonania pozostawiono do Twego uznania. Bardzo dbasz o swój wygląd, troszczysz się o makijaż przy uroczystych okazjach, lubisz się modnie ubierać. Masz dużo zdrowego rozsądku, ale potrafisz iść za głosem serca, jesteś zdolna do poświęceń, do niesienia pomocy; do wielkiego oddania i do wielkich namiętności. Największą władzę ma nad Tobą potęga uczuć."

wyczytane na www.ukryteznaczenie.pl

poniedziałek, 17 listopada 2008

normalnie nienormalni


Czy to, że człowiek jest inny, wykracza swoim zachowaniem i pojmowaniem świata poza łatwo dostępne wzorce można sprowadzić do tego, że jest nie-normalny? Bo w końcu nie mieści się w jakiejś większości, jakichś normach. To większość stanowi normę, przeciętną statystyczną. Tylko jakim prawem przeciętność ma być normą? Większość przecież może się mylić. Kiedyś uważano, że ziemia jest płaska...

kreślarze życia


Każdy napotkany na szlaku naszego życia człowiek ma nań pewien wpływ. Wiele nauczyć nas może zarówno profesor jak i analfabeta, długie nocne rozmowy czy urywek zdania zasłyszany w tramwaju. Trzeba tylko umieć wyjąć to sedno, prawdę, istotę która ma nas zmienić. Nie zamykajmy się na bezkres wiedzy ukryty w każdym człowieku, nie lekceważmy jego wartości...

Pułapka


Domysły to pułapka. To nie wiedza a jedynie nasza wizja prawdy. Najczęściej błędna. Nie traćmy życia na domyślanie się co drugi człowiek sądzi na jakikolwiek temat. W ocenie drugiego człowieka jedno jest pewne: niczego nie możemy być pewni. Najbardziej prawdopodobna jest pomyłka, gdyż przewidując co kto myśli kierujemy się własnymi kategoriami, przykładamy doń swoją miarkę, używamy własnego systemu wartości. A przecież każdy człowiek jest inny. Nie da się nikogo włożyć w szablon. Każdy człowiek jest składową ogromu cech, wartości, przekonań i doświadczeń. Po co więc tracić czas na domysły, skoro posiadamy tak wspaniałą umiejętność jak mowa? Rozmawiajmy.

ludzie ludziom...


Wielką siłę ma postęp techniczny, cywilizacja sieje w nas spustoszenie tak ogromne, że bez telefonu czy gps-a stajemy się bezradni. Straciliśmy zdolność proszenia obcych o pomoc. Co gorsza, straciliśmy wiarę w otrzymanie tej pomocy. Sami wypracowaliśmy w sobie konieczność bycia zdanym wyłącznie na siebie. Paradoksalnie z biegiem lat, mimo dodatniego przyrostu naturalnego, człowiek oddala się od człowieka.
Na szczęście nie wszyscy daliśmy się zwieść tej ułudzie lepszego bytu i uparcie wierzymy w drugiego człowieka.

okno na świat


Wyrażanie siebie poprzez mówienie czy pisanie ma sens jedynie wtedy, kiedy po drugiej stronie też stoi człowiek, który ten obraz świata chce poczuć, zrozumieć, zobaczyć, skonfrontować z własnym. Tak myślałam do wczoraj. Ale… Ubieranie w słowa własnego wnętrza i narażanie go na bezcelową wędrówkę po zakamarkach zerojedynkowego świata nie jest już takie pozbawione sensu. Sprowadzić je można do usystematyzowania własnych myśli, dania sobie samemu szansy zobaczenia siebie z boku. Trenerze, dziękuję, że pozwoliłeś mi to zobaczyć, wysłałeś mnie na wędrówkę po szlakach własnych myśli niespokojnych… A skoro chciało Ci się przeczytać tych parę skleconych przeze mnie słów, to moje myśli nie są też skazane na bezcelową tułaczkę.