poniedziałek, 4 maja 2009
Oszczędzanie na metkę…
Całe życie kształtujemy swoje systemy wartości. Wdzięczna jestem jakiejś niewidzialnej sile za to, że mój ukształtował się w taki a nie inny sposób.
Wczoraj późnym wieczorem niemal cudem było znalezienie wolnego miejsca w pociągu osobowym, ostatnim, zbierającym majówkowiczów do domów a studentów do akademików. Komentarz P. uzmysłowił mi, co było „nie tak”. Jego słowa „co za ścisk, już chyba przyzwyczaiłem się do IC” wyraźnie pokazały mi pewien paradoks: my w byle jakich ciuchach, brudni po kilkudniowym rejsie, ale uśmiechnięci od ucha do ucha, którzy zazwyczaj wolimy komfort IC i nie żałujemy na to dodatkowych paru groszy, a wokół nas mnóstwo schludnych, w pokorze przyjmujących ścisk i dwugodzinne stanie, wielbicieli „znanych” marek odzieży…
Zdecydowanie wolę zaoszczędzone pieniądze przeznaczać na spędzanie czasu niż na metki i pozory.
BYĆ a nie mieć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Jeżdżenie IC też jest pewną formą posiadania: masz swoje miejsce, za które zapłaciłaś. To, czy swój status materialny pokażesz metką, czy miejscem w pociągu, na jedno wychodzi... Pozdrawiam.
Nie przeszkadza mi jeżdżenie osobowym, ostatnio tak się jednak składało, że jeśli nie samochodem, to ciągle IC było łatwiej.
Masz rację, ze to swojego rodzaju pokazywanie statusu materialnego, choć bardziej ulotne, bo nie chodzę z transparentem "jeżdżę tylko IC" :) Nie zależy mi też na pokazywaniu czegokolwiek a jedynie na pewności, że mam miejsce i dojadę szybciej.
Nie zwracam uwagi na to w co się ubiorę i nie afiszuję się tym co mam.
Nie neguję oczywiście tych ludzi z pociągu, uderzył mnie jedynie kontrast pomiędzy naszymi poszarpanymi, nieświeżymi ciuchami a ich schludną nieskazitelnością.
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz