Doszłam dziś do wniosku, że to nie marzenia są nieosiągalne
a jedynie nasza odwaga, by je spełnić... Tak często rzucamy na wiatr takie czy
inne życzenie, wzdychamy traktując je jak marzenie nie do spełnienia... A
przecież jedynie tchórz w nas czy też uparte trzymanie się ram czyni je
nieosiągalnymi. Mowa tu przede wszystkim o tych marzeniach niematerialnych,
choć uparcie twierdzę, że mamy też wpływ na to, czy jesteśmy bogaci czy nie.
Ileż razy po powrocie z rejsu miałam czelność marzyć o zamianie rutyny na
wolność na morzu, czy też po zejściu w doliny o kupnie bacówki? I dlaczego znów
piszę to zza biurka? Tchórz. Po prostu tchórz :D Rzucam wyzwanie utartej opinii, że marzenia to coś nieosiągalnego!
wtorek, 21 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)