poniedziałek, 24 maja 2010

Kurs na spokój...


Już drugi dzień na lądzie (lecz)
wciąż czuję kołysanie
bezmiaru atlantyckich wód
i szklanek przemijanie.
Ni szmatki, dywany, pokoju cztery ściany,
lecz koje, kompasy, gejtawy, marsle, brasy!

bo...
Trzymam kurs na spokój kreślony fali brzmieniem,
zanurzam bukszpryt marzeń w bezkresie przeznaczenia.
Trzymam kurs na spokój kompasu ukojeniem,
na ustach jeszcze czuję sól pomimo przebudzenia.

Jeszcze pod powieką toń
delfinami spleciona
We śnie pulsuje burty skroń
nad koją przyczajona.
Ni łoża, frykasy, krochmale czy atłasy
lecz gongu wołaniem poranne niewyspanie!

bo...

I co tam praca, forsy brzęk
gdy w sercu pozostanie
tych burt i stromych fali dźwięk
poezją kołysanych.
Ni biurka, plotery, kawiory, bomboniery
lecz pentry gderanie obitych kubków drganiem!

bo...

Już nigdy nie powrócę (tam)
gdzie szczurem człek się staje,
bo burty ciągle nucić chcą
melodię żeglowania.
Ni parki, spacery, komórki i pagery
lecz nuty utkane podniebnym kołysaniem!

bo...

Dziś wiem, ze wszystko mogę -
horyzont wnet odmienić,
bo co dzień wyżej sięgam gwiazd
drabiną Twoich rei...
Mmmm....mmmm....

bo...
Trzymam kurs na spokój kreślony fali brzmieniem
a wanty niczym struny fal zmieniają rytmy ziemi
Trzymam kurs na spokój, (lecz) kompasu roztargnienie
Zaprasza wciąż do tańca ster, kilwater znów szaleje!

znów...
Trzymam kurs na spokój kreślony fali brzmieniem
Zanurzam bukszpryt marzeń w bezkresie przeznaczenia
Trzymam kurs na spokój kompasu zamyśleniem
Pogorio, Tyś mym domem jest... przynajmniej w mych marzeniach!


22.05.2010.

fot. Waldek S.

6 komentarzy:

waldeksalamonblog pisze...

piękne, jestem pod wrażeniem!!!
będę odwiedzał Twojego bloga, zapraszam na swój waldeksalamonblog..
cze..

Olaf pisze...

Wow, to Twoje?

eMka pisze...

Dzięki Waldku! też nie omieszkam Twojego odwiedzać, piękne zdjęcia robisz :)

Moje, moje Olaf, choć melodii wciąż szukam ;) Obym szybko znalazła, bo mi to spać nie daje.

Anonimowy pisze...

Witaj,
miałem okazję poznać Ciebie i Pawła w 'quasi-żeglarskich' okolicznościach ;) Co prawda nigdy się już nie spotkamy, ale pozdrawiam Was serdecznie, a na bloga będę zaglądał ;)

eMka pisze...

Intrygujący Anonimie, skąd takie kategoryczne stwierdzenie? Nigdy nie mów nigdy, zwłaszcza w żeglarskim świecie, nawet quazi, w którym ciągle krzyżują się różne kilwatery...

Anonimowy pisze...

Mówi się "nigdy nie mów nigdy" ale rachunek prawdopodobieństwa to mocny argument również ;) Tym bardziej, że te żeglarskie okoliczności były naprawdę "quazi" i stąd ich "pewna i nieunikniona" incydentalność :) Intrygujący anonim ;)